wyprasowany i oprawiony we wspominaną wcześniej ramkę.
Nawet passepartout jakby na wymiar zrobione . Czasem przydaje mi się moja mania kupowania przydasiów na zaś :)
Do skończenia baktusa udało mi się dokupić zbiliżoną kolorystycznie włóczkę, ale tu niestety porażka- po zdjęciu z drutów i przymierzeniu okazało się, że szaliczek gryzie jak wściekły, więc raczej nie nadaje się na prezent. Tak więc baktus grizzly zostanie również mój.
Coś kiepsko mi idzie z prezentami w tym roku- aniołka nie oddam, pasiastego szala również, grizzly się nie nadaje- oj, chyba Mikołaj się nie wyrobi z tymi świętami :)
A od wczorajszego wieczora zajmujemy się czymś całkiem innym- robimy hand made kiełbasy i szynki świąteczne .
Ja mam sposób na grizzly, zresztą podpatrzony na innym blogu. Do płukania użyj odżywki do włosów. Nie dość, że pięknie zmiękcza nie niszcząc włóczki, to jeszcze fajnie pachnie :)
OdpowiedzUsuńObrazek wykonałaś po mistrzowsku. Zazdroszczę... ;)
Dziękuję :) Spróbuję dziś sposobu z odżywką.
Usuń