środa, 26 marca 2014

I udało się niemal do końca

wyrobić motek kordonka, wystarczył na jeszcze jedno jajko i trzy koślawe serduszka, które pójdą pewnie do jakiegoś wianka czy bukietu.
A teraz w ramach umartwiania się kończę pewnego wściekle kolorowego i akrylowatego UFOka, jednego z najstarszych w mojej szafie z robótkowymi porażkami :)
Może po nim nadejdzie pora kończenia swetra, zaczętego grubo ponad rok temu ? Oby nie zapeszyć...
No dobra, to z kronikarskiego obowiązku "resztkowce":


I coś z ogródkowej wiosny :) W moim mieście już zaczynają kwitnąć tulipany.

niedziela, 23 marca 2014

Zaczęłam kolejny eteryczny szal z merino, ale

chyba przedawkowałam ostatnio "drutowanie" cieniuteńką nitką, więc dla odmiany sięgnęłam po szydełko i motek kordonka no name z zapasów .
I znów pouczyłam się czegoś nowego :)
To moja pierwsza serwetka wydziergana wg schematu znalezionego u Rose et crochet , cieszę się, że udało mi się dobrnąć do końca, bo bliska byłam stworzenia kolejnego UFO-ka :)
Kordonek był niezbyt cienki, dziergałam szydełkiem 1,5 , więc moja serwetka nie jest taka delikatna, ale i tak jestem z niej zadowolona.

Ponieważ kordonek się nie skończył, a nie chciałam zostawiać resztki, postanowiłam zmierzyć się ze schematem kurki od Splocika , a potem powstała jeszcze pierwsza tegoroczna pisanka, inspirowana również wzorkami Rose. W schemacie kurki coś namieszałam, bo ogon wyszedł mi o jeden element szerszy, a grubość kordonka i słabe usztywnienie spowodowało, że jest mało stabilna, przypięłam ją więc do podstawki i na razie się trzyma . No dobra, to już się pochwalę :)

A kordonek, skubany, nadal się nie skończył- biorę się więc za kolejną pisankę :)

niedziela, 16 marca 2014

Ach, jak miło mi :)

Taki bannerek przyfrunął do mnie w bardzo wietrzną niedzielę od Iwonki z bloga Koronki Iwonki

Bardzo dziękuję :)

Iwonka zadała parę pytań :

1. O jakiej porze dnia znajdujesz czas na swoje robótki?

Ponieważ pracuję w godzinach 11-19 w dzień robótkuję bardzo rzadko, czasem w ciągu weekendu, jak już ogarnę trochę domową stajnię Augiasza i ogródek :) Dlatego zbawieniem jest dla mnie ikeowska lampka - fantastycznie punktowo oświetla mi robótkę i pozwala na nocną dłubaninę. Zazwyczaj dziergam po 20-tej, zalegam w sypialni, w tv lecą jakieś seriale czy czy reportaże- fajnie się przy nich dzierga, bo w zasadzie wystarcza fonia i zerknięcie co jakiś czas na ekran, a przy serialach,nawet jak umknie jakiś wątek, to mała strata ... Niestety, nie potrafię robić jednej rzeczy na raz, więc jeśli tylko dziergam czy oglądam tv mam wrażenie marnowania czasu ! (niektórzy bardzo się denerwują, jak prowadzę samochód i jednocześnie podziwiam widoki nie tylko na drodze...)

2. Ile czasu na nie przeznaczasz?

Wg mnie - za mało, wg K.- stanowczo za dużo :))) Jeśli przyniosłam akurat z biblioteki książki, które wciągają mnie z kretesem, moja robótkowa aktywność maleje do zera, jeśli lektura mnie rozczaruje- dziergam całymi wieczorami , a więc 3- 4 godziny, to dość długo, ale robię na drutach czy szydełku powoli. Poza tym boję się znów przeciążyć bark, pomna ubiegłorocznych kłopotów.

3. Czy lubisz uczyć się nowych technik, czy wolisz doskonalić wcześniej poznane?

Moje robótkowe doświadczenie jest bardzo mizerne i dość świeżej daty, więc w zasadzie wciąż się uczę i odkrywam nowości :) Chwała internetowi i ludziom, którzy dzielą się swoimi pomysłami i umiejętnościami, bardzo jestem im wszystkim wdzięczna.

4. Czy masz w swoim otoczeniu osobę podzielającą Twoją pasję?

Miałam napisać, że nie, i raczej jest to uważane za moje nieszkodliwe wariactwo, ale przypomniało mi się właśnie, że jest jedna osoba również dotknięta tą wstydliwą przypadłością :)

5. Na co zwracasz uwagę wybierając blogi do obserwacji?

Mam w swoim czytniku feedly całą furę blogów z kilku kategorii:
- robótkowych i wnętrzarskich, gdzie podziwiam talent i umiejętności ich właścicieli- niesamowite rzeczy potrafią tworzyć , inspirują mnie i wpędzają w kompleksy ;-) Z nich również nieustannie się uczę ;
- "życiowych", których autorów polubiłam i chętnie u nich bywam ;
- "wiejskich", dzięki którym chociaż w ten sposób kompensuję sobie marzenie o życiu na wsi, którego raczej już nie zrealizuję (nie to zdrowie, nie te lata), ale bardzo podziwiam ludzi, którzy tę niełatwą drogę wybrali .
Zawsze byłam ciekawa świata i ludzi i dzięki blogom mogę tę ciekawość zaspokajać , tyle jest pięknych zdjęć, tyle opowieści, tylu mądrych i pięknie piszących ludzi, których nigdy nie spotkałabym w świecie realnym, a trafiłam do nich tutaj- i bardzo się z tego cieszę.

I właśnie dlatego nie potrafię z nich wybrać tylko kilku ulubionych- bo dla mnie wszystkim z mojego czytnika należy się takie wyróżnienie :)

sobota, 15 marca 2014

...

Dziękuję za uznanie :) Chusta awansowała na moją ulubioną i noszę ją codziennie do szarego wiosennego płaszczyka, pasuje świetnie .
A szkolenie było super, żałowałam bardzo, że tylko dwudniowe. Tyle że po koszmarnej drodze powrotnej ze Śląska padłam jak kawka i nie wiem, kiedy się ogarnę na tyle, że będę się mogła zabrać za jakieś dzierganie.
Na razie usiłuję reanimować wysiane rozsady, które podczas mojej nieobecności mocno podeschły , posadziłam w ogródku kupione tydzień temu róże i muszę się trochę zająć prozą życia :)

środa, 12 marca 2014

Skończona, zblokowana i gotowa

do dzisiejszego wyjazdu na dwudniowe szkolenie . I znów psim swędem udało mi się idealnie dopasować kolorystykę do wiszącego w szafie sweterka i kamizeli :)
Włóczka caleido lace , kolor 102, na drutach nr 5,5 przerobiłam jakieś 450 metrów (miałam dwa motki i trochę zostało).
Bardzo jestem zadowolona z rezultatu :)
Na wyjazd zabieram znów cieniznę, tym razem bardziej wiosenną w kolorze, będzie kolejny szal z merino lace.
A tak wygląda moja najnowsza Gail :


A na deser- wiosna z ogródka :)

niedziela, 2 marca 2014

Kolejne dwa motki merino lace

Austermanna zmieniły się w leciutki szal.
Dwa motki, więc szal waży 50 gramów , a poszło na niego 700 metrów włóczki.
Wzór znany i darmowy meandering-vines-shawl , bardzo prosty i łatwy do zapamiętania (choć parę rządków musiałam spruć, a przy ażurach i takiej cienkiej włóczce było to dość skomplikowaną operacją :)
Kolor - czekoladowy brąz, zrobiony na drutach 3,5 szal ma 170 x 60 cm, zostało mi może z pół metra włóczki . Mógłby być z 20-30 cm dłuższy, ale włóczka jest na razie niedostępna, a nie chciałam zostawiać kolejnego UFOka na drutach :)
Chętnie powtórzę ten wzór, może z grubszej włóczki.

A teraz dumam, co by tu dalej... Włóczek mam zapas na lata dziergania, ale tyle rzeczy mnie kusi, że nie mam pojęcia , od czego zacząć. Najbardziej lubię robić chusty, więc może jako przerywnik po tych szalach machnę sobie jakąś Gail dla czystej przyjemności robienia ?