poniedziałek, 29 października 2012

Wydziergana jako

odstresowywacz kolejna gail poszła do ludzi, a konkretnie do mamy K. jako zaległy prezent urodzinowo- imieninowy, zanim zdążyłam ją obfotografować .
Zrobiona z włóczki z dużą zawartością zwykłego mohairu ładnie dała się zblokować, ale za to gryzie niemiłosiernie, posłuży więc starszej pani raczej jako narzutka na sweter czy płaszcz, niż otulacz pod szyję...
Wczoraj zaczęłam natomiast pierwszą haruni, z włóczki w dość przeraźliwym czerwono- malinowym kolorku, ale za to milusiej w dotyku.

A poza tym- wczoraj był prazdnik duszy, bo przeczytałam, że pewna śliczna dziewczyneczka wylosowała dla mnie takie cudeńko :



Bardzo się cieszę moim pierwszym wylosowanym candy :-)


poniedziałek, 22 października 2012

Czas ucieka jak szalony,

wszystkie robótki drutowe rozgrzebane i do końca jeszcze trochę, więc chociaż tym się pochwalę :

całkowicie recyclingowy i bezkosztowy wianek


aż żal, że zaraz znikną te kolory... A może ktoś wie, czy da się przechować przez zimę begonie, czy ich dni są już policzone ?

a te listki w przyszłym roku znów będą cieszyć oko (na etykietce było, że to klon japoński żółty...)


środa, 17 października 2012

Marność nad marnościami

i nic mi, panie doktorze, nie wychodzi. Otulacz dla córy dwa razy pruty i rzucony na razie w kąt, bo właściwie muszę spruć po raz trzeci połowę, a nie lubię tego okrutnie.
Na otarcie łez wymyśliłam, że zrobię dla niej ten szal .
Niestety, ten również już przeszedł dwukrotne prucie, poza tym włóczka, która od biedy nadawałaby się na niego kolorystycznie, jest stuprocentowym akrylem, okropieństwo- niby miękka, nieskrzypiąca, ale w dotyku żadna przyjemność.
No i tym sposobem utknęłam, najchętniej wrzuciłabym na druty znów jakąś chustę, dla odstresowania, ale wtedy nigdy nie skończę tych UFOków :(

piątek, 12 października 2012

Skończona, zblokowana,

nitki schowane i nawet sfotografowana .
Dziś pierwszy raz się nią opatuliłam i stwierdzam, że to chyba będzie moja ulubiona :)
Wzór najprostszy z możliwych- trochę oczek prawych, trochę lewych i ażur 2 razem i narzut. Luźno dość inspirowałam się tą chustą




Na tym zdjęciu są najbardziej zbliżone do rzeczywistych kolory :

A tu widać, że nie tylko mi się spodobała :)


A teraz dłubię mały otulacz- komin dla córy i przeklinam godzinę, w której napatoczył mi się w sieci jego wzór...

środa, 10 października 2012

A tu najnowszy ukończony,

zblokowany i jeszcze nienoszony summit
W energetycznym, czerwonym kolorze dla odstraszenia jesiennych smutków.

Parę fotek i rys historyczny,

czyli jak popadłam w kolejny nałóg - tym razem to dzierganie.

Nie mogę powiedzieć, niestety, że to nałóg nieszkodliwy, bo wyłącza mnie wieczorami z życia rodzinno- towarzyskiego, kosztuje co prawda niewiele, bo włóczkę i przybory nabywam okazyjnie, ale za to w ilościach zastraszających, a w dodatku kiedy przeholuję z dzierganiem (jak to jest np. dzisiaj), ból ramion przywołuje mnie do rzeczywistości.

Ale prawdziwego nałogowca nic nie zniechęci :)

Co ciekawe, winnym mojego nowego uzależnienia pośrednio jest internet- to tu na allegro nabyłam za całe 17,50 magiczny stoliczek z furą przyrządów do szycia, dziergania i haftowania, więc niskim kosztem mogłam zacząć przypominać sobie umiejętności, których - w mizernym zakresie, ale zawsze coś- nabyłam w dzieciństwie i wczesnym wieku -nastu lat.

Ciekawe, że kiedy po ponad dwudziestu latach znów wzięłam do ręki druty i włóczkę, nie miałam pojęcia, jak zacząć !

Ale od czego niezawodny google... i tak wsiąknęłam w świat blogów robótkowych -eh, jakie cuda robią uzdolnione dziewczyny!- , odkryłam ravelry i cały świat, którego istnienia nawet nie podejrzewałam .

I tak to teraz sobie dłubię, bo lubię :)

A tu pstryknięte wczoraj parę fotek moich produkcji- niestety, bakcyla fotografii jeszcze nie połknęłam, więc nędznej jakości, ale coś tam widać,a i chusty dość intensywnie użytkowane i nie zblokowane elegancko do zdjęć, ale co tam, pierwsze koty za płoty .

Pierwszy summit :


parę chust z najprostszym wzorem wg prism shawl




chyba najpopularniejsza z chust- sama machnęłam takich już z pięć, w różnych kolorach i rozmiarach- gail



ulubiony wzór- dew drops - tych zrobiłam ze trzy, ale nie zamierzam na tym kończyć :)



poniedziałek, 8 października 2012

Miejsce już jest,

teraz tylko trzeba zrobić fotki moich dłubaninek (oczywiście tych, które się ostały, bo część wywędrowała do rodzinki w formie prezentów) i można będzie się pochwalić :)