sobota, 12 kwietnia 2014

Jakoś z wiekiem

czas się kurczy, zbiega i zachowuje jak sfilcowany sweterek- nijak nie da się rozciągnąć, by wystarczyło go na to, co chcę zrobić.
Coś tam dłubię pomalutku, ale oszałamiających efektów nie ma, grunt to się nie stresować bzdurami i pozwolić sobie smakować przyjemności, a nie tylko dreptać w kieracie obowiązków. Próbuję :)

Parę wiosennych akcentów znalazło swoje miejsce w domu- z resztkowych, folklorystycznych serwetek, po dorobieniu kilku żółtych, powstała dekoracja lampy nad stół w jadalni, fajnie dopasowała się do kolorowego bieżnika.

Wydziergane przy okazji robienia serwetki serduszka i ubiegłoroczne karczochowe jajka wylądowały tym razem na kuchennym wianuszku i świeczniku.

Kokoszka dostała nowe jajka do pilnowania :

Wreszcie doczekał się wykończenia wyciągnięty z dna szafy UFOk- miała to być zrobiona z kolorowych resztek poduszka wg tego wzoru , ale źle go rozczytałam i ponieważ zaczęła za bardzo falować, skazana została na wygnanie do szafy. Ulitowałam się nad nią teraz, dorobiłam parę rządków i obrzeże i awansowała na pokrycie okrągłego stołka . Niestety, po zamontowaniu okazało się, że jasne nóżki wyglądają rachitycznie i nieproporcjonalnie, więc jeszcze one pójdą do wymiany, ale i tak się cieszę, że jeden UFOk zniknął :)

A teraz zmykam do roboty, bo wiosenny ogród i parapetowe plantacje czekają.