Pokazywanie postów oznaczonych etykietą pled. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą pled. Pokaż wszystkie posty

środa, 9 września 2015

Jesień mi nie straszna,

skończyłam drugi antydepresyjny kocyk :-)
Tym razem z elementów- babcinych kwadratów, rozmiar jednoosobowy , bo 120 x 180 cm, w sam raz, żeby się otulić. Kwadraty zszyłam, bo jakoś nie pasowało mi inne łączenie.
Niestety, mimo intensywnego korzystania z mniej lub bardziej archiwalnych zapasów włóczek, pudła wcale nie zrobiły się puste...
Złamałam się jednak i w nagrodę, że tyle w tym roku wydziergałam z zapasów, kupiłam parę moteczków i  na drutach mam troszkę cieplejszy szal.




A tutaj oba tegoroczne resztkowe pledy :


środa, 22 kwietnia 2015

Wiosna dokoła, ptaki

śpiewają jak najęte, brzoza i dąb wypuszczają zielone listeczki, słońce grzeje od samego rana- jest cudnie. W ogródku w tym roku się nie przemęczam, postawiłam raczej na leżakowanie ( a jaki wyczynowy leżak zmajstrowałam sobie ze starego metalowego leżaka i  nowiuśkiego łóżkowego wkładu listwowego !) Wreszcie mam wygodne, szerokie łoże , gdzie mieści się swobodnie materac, dwa koty i mp  z  książką i sokawką  :)
W Kurniku możecie przeczytać piękną opowieść Hany o Hali i sokawce  .
Ażeby nie zmarznąć, wystarczy okryć się skończonym już Szalonym Pledem - bardzo mi przypasował, tyle że nie do końca zrealizowałam marzenie o pozbyciu się sterty dziwacznych, zachomikowanych włóczek. Okazało się, że z pewnością mogę wydziergać z nich kolejny pled...
Nie omieszkam, bo chęć utylizacji zapasów szczęśliwie jeszcze mi nie przeszła.
A to pierwszy Szalony Resztkowiec- wymiar ma w sam raz do otulenia się, bo jakieś 160 na 190 cm.
Następny będzie z kwadratów, bo sporo motków zamieniło się w maleńkie kłębuszki i na pewno nie wystarczyłoby ich na całe pasy, jak w tym pledzie.

Pled może również służyć zimą za antydepresyjną narzutę na łóżko :)

A teraz z austermannowej cienizny dłubię szal- również resztkowiec. Na drutach 3,25 trochę mi jeszcze na to dzierganie zejdzie...
I jeszcze ku pamięci- zrobione w tym roku pisanki dla leniwych , pomysł  znalazłam tutaj 


I wiosenny festiwal tulipanów w ogródku :)

piątek, 30 stycznia 2015

Jakby zima

zdecydowała się jednak przyjść, to mnie nie zaskoczy :) Kolejna robótka ukończona, tym razem to komplet wydziergany z wygrzebanej z zapasów włoczki : czapka, otulacz i mitenki z białej Lang yarn perle (bardzo miła w dotyku, ale koszmarna do prucia, bo jest mieszanką kid mohairu i poliacrylu).
Jakoś ostatnio podobają mi się głównie warkocze :)
Wzór czapki darmowy snowtracks cap , ten sam motyw przeniosłam na otulacz i mitenki.
I wreszcie nie muszę czapek fotografować na słoiku czy doniczce - mam i ja Chudą, co prawda po przejściach, łysą  i z fatalnym makijażem, ale dobre i to :)




W ramach pozbywania się resztek włóczek dorobiłam czapkę do dawno wydzierganej chusty entrelakowej, a z reszty włóczki zrobiłam na palcach sznurek i z niego na rękach otulacz :) Taki magiczny sposób podpowiedziała kiedyś Zdzid i koniecznie musiałam go wypróbować. Fajna rzecz, można dziergać nawet w samolocie, jak skonfiskują na bramce szydełka czy druty .

 A podczas zastanawiania się, co teraz wrzucić na druty, powolutku szydełkuję kolejne rządki Szalonego Pledu :)

czwartek, 15 stycznia 2015

Całkiem nieźle udaje mi się

realizować tegoroczne dziewiarskie postanowienie- zabrać się za poupychane wszędzie motki i kłębki,  kupowane kiedyś bez ładu i składu, i spróbować je przerobić na coś użytecznego.
Niestety, kupując je 2-3 lata temu (kiedy przypomniałam sobie, że istnieje coś takiego jak druty i szydełko i w zamierzchłych czasach je lubiłam :) , nie miałam pojęcia, jak zmienił się świat włóczek , a że motki były z demobilu, to i sporo z nich nie jest nadzwyczajnej jakości.
Dlatego turniej IK spadł mi jak z nieba - zmobilizował mnie do wyciągnięcia pudeł i zabrania się za zapasy z zapasami :)
Zaczęłam więc dziergać  :
-otulacz , o którym wspominałam w poprzednim poście i mam zamiar do niego  zrobić jeszcze czapkę,
- koszyczek z puchatego akrylu, który wydawał mi się cudem świata, a jest tak luźno skręcony, że do niczego w zasadzie się nie nadaje,
- poduszkę do kompletu, który miał się składać z trzech, a na jednej razemrobionej na razie się skończyło,
- pled z kolorowych , kompletnie "od czapy" uzbieranych motków.
Muszę przyznać, że szalony pled robi mi się najprzyjemniej :)

Mam nadzieję, że nie powiększą grona UFOków i w weekend pochwalę się jakimś skończonymi robótkami, jestem na dobrej drodze.