Już przekwitły krokusy i pierwsze tulipany, ogród i las zmieniają się codziennie, co rano przed pracą robię rytualny obchód moich "włości"- dookoła ogrodu to będzie z 30 metrów, a ile cudów po drodze !
Codziennie też łapię i wynoszę na skraj lasu winniczki, zastanawiam się, czy to przypadkiem nie są wciąż te same , chyba muszę je jakoś oznakować :-)
Trawnik chwilowo wygląda jak angielski, ciepło i niemal codzienne deszcze bardzo mu służą, nie mogę się napatrzeć na jego zieleń.
Do kompletu z otaczającą zielenią zrobiłam sobie chustę wg wypatrzonego na którymś z blogów i ściągniętego z ravelry wzoru Liliopsida Heidi Alander
Na chustę wystarczają dwa motki wełny, której jestem wielką fanką- Caleido Lace Austermanna (kupiłam w Biferno). Pięknie wygląda w chustach , jest leciutka, ale całkiem dobrze grzeje i mnie nie gryzie.
Ponieważ samo farbowanie jest tak dekoracyjne, nie ma potrzeby ani sensu bawić się w zbyt misterne ażury- zresztą i tak niewiele je widać. Tak więc wybór padł na dość prosty wzór, który świetnie się sprawdził w tej robótce. Jedyna zmiana, którą wprowadziłam, to zastąpienie narzutów przy oczku środkowym oczkami przekręconymi dodanymi z nitki poziomej, i bardzo jestem z tej zmiany zadowolona.
Chustę zrobiłam na drutach 4.5 , ma mój ulubiony rozmiar 200 x 75, więc nie jest ani za duża, ani za mała- można ją zawinąć wokół szyi albo otulić nią ramiona.
Tak się rozpędziłam przy dzierganiu tej chusty, że powstała jej bliźniaczka- ten sam wzór i włóczka, nieco inna kolorystyka.
Z wcześniej ukończonych robótek nie pokazywałam jeszcze na blogu koralikowego naszyjnika i czapki na turniejowe wyzwanie- więc oto one :
Jak napisałam u Agnieszki- IK to pierwsza i ostatnia czapka, którą zrobiłam nie na okrągło. Zszywanie w moim wydaniu to jakiś dramat, zaliczyłam trzykrotne prucie, zanim zaczęło wyglądać jako tako…
Czapka Phoenix z wzoru Dropsa i dropsowej włóczki Big Delight , wzór do powtórzenia, ale z pewnością będę dziergać na okrągło .