zdążyłabym zamieścić żadnego posta - tak intensywny był ten miesiąc. Wiosna już przechodzi w lato, więc w ogródku moc pracy, nazbierało się w tym miesiącu dłuższych weekendów, do tego doszedł tydzień cudnego urlopu nad morzem, toteż w pracy trzeba było mocno zagęścić ruchy, żeby wyrobić się z zadaniami. Na rynku królują szparagi, nie można nie skorzystać, więc czas na czytanie i dzierganie kurczy się i kurczy...
Parę rzeczy jednak udało się zrobić-po dokupieniu nici wreszcie skończyłam zaczętą w lutym serwetkę (miała być na Wielkanoc...), po usztywnieniu i zblokowaniu ma 58 centymetrów średnicy. Wzór znaleziony gdzieś w sieci, w rzeczywistości serweta jest w ciepłym, żółtym kolorze.
Poza serwetą udało mi się skończyć czarną chustę z litewskiej Romy- wypróbowałam nie tylko nową dla mnie włóczkę , ale i nierobiony wcześniej przeze mnie wzór- Orangeade autorstwa Corinne Ouillon.
Nie wiem, czy źle odczytałam wzór, czy tak nieuważnie dziergałam, ale parę razy pogubiłam się w miejscach przechodzenia wzorów i ratowałam sytuację dorzucając i ujmując oczka, jakoś udało się wybrnąć.
Niestety, mimo że bardzo chciałam mieć czarną chustę, tej raczej sobie nie zostawię- wełna bardzo łapie wszystko, co fruwa w powietrzu, ze szczególnym uwzględnieniem futra moich kotów- muszę więc poszukać bardziej gładkiego i śliskiego włókna na kolejny czarny szal.
Na skończenie czeka jeszcze wydziergany na urlopie moherkowy letni sweterek, ale chyba trochę poczeka, bo zgłosiłam się do testowania Chmurkowego swetra- rozmiar XL, na drutach 3,5- to dla mnie ogromne wyzwanie i nie chciałabym zawieść Marzeny.
Ostatni zrobiony w maju drobiazg cieszy mnie niezmiernie- mam wreszcie własne skarpetki ! Z cudnej, zakupionej w promocji kolorowej wełny Ciao Mondial, gładkie zwyklaczki dziergane na dwójkach od palców, z dłuższym ściągaczem, który można ewentualnie wywinąć- bardzo mnie cieszy, że trafiłam w polskiej grupie na Ravelry na KAL skarpetkowy, który mnie zdopingował do ich wydziergania :-)
Miłego dnia wszystkim zaglądającym ! :-)
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą skarpetki. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą skarpetki. Pokaż wszystkie posty
poniedziałek, 30 maja 2016
wtorek, 22 grudnia 2015
"Chłit matekingowy", czyli
jak sprawić wrażenie, że do Świąt jest się już doskonale przygotowanym ?
U mnie niezawodnie działa zawieszenie na domu światełek i ustawienie świątecznych stroików .
Gość zostaje wstępnie oszołomiony i cała reszta bałaganu jakoś mu umyka :-)
Mimo że , jak co roku, święta są u mnie "składkowe", czyli przygotowanie wigilii dzielimy pomiędzy kilka osób, to i tak roboty jest sporo.
Robótkowo zatem dzieje się niewiele, wydziergałam sobie tylko świąteczną serwetkę na stary kredens, parę gwiazdek i śnieżynek, zamówionych u Mikołaja przez siostrę i kolejną parę skarpetek.
Ambitne plany chustowe i brioszkowy komplet zimowy muszą jednak poczekać , w żaden sposób nie uda mi się ich skończyć przed Gwiazdką .
Pogodnych, spokojnych Świąt życzę Wam wszystkim :-)
U mnie niezawodnie działa zawieszenie na domu światełek i ustawienie świątecznych stroików .
Gość zostaje wstępnie oszołomiony i cała reszta bałaganu jakoś mu umyka :-)
Mimo że , jak co roku, święta są u mnie "składkowe", czyli przygotowanie wigilii dzielimy pomiędzy kilka osób, to i tak roboty jest sporo.
Robótkowo zatem dzieje się niewiele, wydziergałam sobie tylko świąteczną serwetkę na stary kredens, parę gwiazdek i śnieżynek, zamówionych u Mikołaja przez siostrę i kolejną parę skarpetek.
Ambitne plany chustowe i brioszkowy komplet zimowy muszą jednak poczekać , w żaden sposób nie uda mi się ich skończyć przed Gwiazdką .
Pogodnych, spokojnych Świąt życzę Wam wszystkim :-)
wtorek, 27 października 2015
Jakoś nie mogę
Tu kolejna skończona - wełniane skarpetki, wydziergane sposobem od palców, pokazanym kiedyś przez IK przy dzierganiu Razempetek.
Jak zwykle górną część wydziergałam ściągaczem, bo nie przepadam za luźnymi skarpetami.
Ciekawa jestem tylko, czemu jedna skarpetka jest wyraźnie ciaśniejsza od drugiej ??? Ta sama wełna, wzór, ilość oczek, druty, a nawet dziewiarka :)
Mam tej wełny jeszcze parę motków, więc powstaną następne skarpety, może z kilku da się wybrać identyczne pary ? :)
sobota, 27 września 2014
Bardzo ciężkie chwile, które ostatnio przeżywaliśmy,
już na szczęście minęły i jest coraz lepiej, można powoli odetchnąć i wrócić do życia.
A tym samym i do blogusia :)
Na druty wrzucony kolejny szal z zapasów cieniutkiego merino lace, wzór najprostszy z możliwych, żeby było czym zająć ręce, a nie używać specjalnie głowy, sprawdzał się w bardzo stresującym czasie , ale teraz- nudzi mnie okrutnie ! Zapowiada się więc na dłubaninę do wiosny .
Wstawiam więc fotki wcześniej skończonych skarpetek - już prawdopodobnie "podchoinkowych", dla córy - fajnie wyszły i chyba machnę jeszcze podobne dla siostry , bo bardzo jej się podobały, muszę dokupić motek w innych kolorach.
Włóczka niedroga- Alize Superwash, z jednego motka wychodzi para dość długich skarpet- specjalnie zrobiłam takie do wywijania.
To chyba czwarta para zrobionych przeze mnie skarpet , wliczając ubiegłoroczne "prototypy" dla siostrzeńca , i okazuje się, że robótka, do której podchodziłam jak pies do jeża, jest teraz na drugim miejscu w kategorii "to, co tygrysy lubią najbardziej" :)
Pierwsze bezapelacyjnie należy do chust, ale te sobie dawkuję, bo po co komu tyle chust ... No to z bezimiennego cieniowanego moteczka z błyszczącą srebrną nitką zrobiłam sobie "zamiasta"- zamiast chusty, niewielki otulacz, pewnie wkrótce zadebiutuje na mojej szyi, bo jesienne wieczory już chłodnawe, nawet od wczoraj rozpalamy przed nocą kominek. Ale weekendowa pogoda u nas cudna, więc korzystamy z niej i ładujemy osobiste bateryjki słońcem, czego i Wam życzę :)
A tu otulacz , chwilowo dogrzewa krzaczek jałowca :)
A to chyba już ostatnie tegoroczne jesienne ogródkowe róże... Słońce już coraz niżej, a one uparcie zawiązują nowe pąki, więc może zdążą zakwitnąć następne ? Nie miałabym nic przeciwko ciepłej, długiej jesieni :)
A tym samym i do blogusia :)
Na druty wrzucony kolejny szal z zapasów cieniutkiego merino lace, wzór najprostszy z możliwych, żeby było czym zająć ręce, a nie używać specjalnie głowy, sprawdzał się w bardzo stresującym czasie , ale teraz- nudzi mnie okrutnie ! Zapowiada się więc na dłubaninę do wiosny .
Wstawiam więc fotki wcześniej skończonych skarpetek - już prawdopodobnie "podchoinkowych", dla córy - fajnie wyszły i chyba machnę jeszcze podobne dla siostry , bo bardzo jej się podobały, muszę dokupić motek w innych kolorach.
Włóczka niedroga- Alize Superwash, z jednego motka wychodzi para dość długich skarpet- specjalnie zrobiłam takie do wywijania.
To chyba czwarta para zrobionych przeze mnie skarpet , wliczając ubiegłoroczne "prototypy" dla siostrzeńca , i okazuje się, że robótka, do której podchodziłam jak pies do jeża, jest teraz na drugim miejscu w kategorii "to, co tygrysy lubią najbardziej" :)
Pierwsze bezapelacyjnie należy do chust, ale te sobie dawkuję, bo po co komu tyle chust ... No to z bezimiennego cieniowanego moteczka z błyszczącą srebrną nitką zrobiłam sobie "zamiasta"- zamiast chusty, niewielki otulacz, pewnie wkrótce zadebiutuje na mojej szyi, bo jesienne wieczory już chłodnawe, nawet od wczoraj rozpalamy przed nocą kominek. Ale weekendowa pogoda u nas cudna, więc korzystamy z niej i ładujemy osobiste bateryjki słońcem, czego i Wam życzę :)
A tu otulacz , chwilowo dogrzewa krzaczek jałowca :)
A to chyba już ostatnie tegoroczne jesienne ogródkowe róże... Słońce już coraz niżej, a one uparcie zawiązują nowe pąki, więc może zdążą zakwitnąć następne ? Nie miałabym nic przeciwko ciepłej, długiej jesieni :)
poniedziałek, 11 sierpnia 2014
Błogie urlopowe lenistwo
już , niestety, za mną i następne dopiero za rok...
Cudnie było, jak zawsze w moim ulubionym zaciszu, woda w jeziorach cieplutka jak w spa, a widoki znacznie ciekawsze :)
W dodatku często miałam jeziora tylko dla siebie , raj po prostu ! Rowerami pojeździliśmy tym razem niewiele, bo upały sprzyjały raczej zaleganiu pod orzechem, ale wieczorne wyprawy po mleko i sery do sąsiedniej wioski były obowiązkowe. Niestety, krowa pani B. w tym roku nie nadążała z produkcją i z masłem było krucho, za to zsiadłego mleka opiłam się do woli :)
A i tak najfajniejszy jest tam brak telefonów z pracy (raz tylko skarbówka dopadła mnie na leśnej drodze podczas rowerowej wycieczki i informacje notowałam patykiem na piasku), brak internetu, na początku jeszcze z rozpędu włączyłam ze trzy razy tv na wiadomości, ale szybko dałam sobie z tym spokój.
W cieniu pod drzewami szybko topniały zapasy zabranych przezornie książek, na szczęście dało się coś wybrać z miejscowej biblioteczki.
Planu robótkowego jednak nie wypełniłam- wzbudzając lekką sensację w ponad trzydziestostopniowym upale wydziergałam tylko parę skarpetek ( o dziwo, każda ma inny wzorek, choć to bliźniaki "jednomotkowe")
i szaraczka z dwóch motków malabrigo arrojo ,kolor plomo, wg wzoru Ka'ana Shawlette .
Bardzo przyjemna robótka i dobrze rozpisany wzór, a włóczka- bajeczna !
Niestety, po zblokowaniu na mokro trochę straciła na mięsistości i sprężystości, mimo używania eucalanu , coś mi nie wychodzi pranie szlachetnych wełen .
Mimo tego marzy mi się sweterek z takiej wełny, tylko że na razie to poza moim zasięgiem cenowym - ale przecież pomarzyć i powzdychać można, to akurat gratis :)
Cudnie było, jak zawsze w moim ulubionym zaciszu, woda w jeziorach cieplutka jak w spa, a widoki znacznie ciekawsze :)
W dodatku często miałam jeziora tylko dla siebie , raj po prostu ! Rowerami pojeździliśmy tym razem niewiele, bo upały sprzyjały raczej zaleganiu pod orzechem, ale wieczorne wyprawy po mleko i sery do sąsiedniej wioski były obowiązkowe. Niestety, krowa pani B. w tym roku nie nadążała z produkcją i z masłem było krucho, za to zsiadłego mleka opiłam się do woli :)
A i tak najfajniejszy jest tam brak telefonów z pracy (raz tylko skarbówka dopadła mnie na leśnej drodze podczas rowerowej wycieczki i informacje notowałam patykiem na piasku), brak internetu, na początku jeszcze z rozpędu włączyłam ze trzy razy tv na wiadomości, ale szybko dałam sobie z tym spokój.
W cieniu pod drzewami szybko topniały zapasy zabranych przezornie książek, na szczęście dało się coś wybrać z miejscowej biblioteczki.
Planu robótkowego jednak nie wypełniłam- wzbudzając lekką sensację w ponad trzydziestostopniowym upale wydziergałam tylko parę skarpetek ( o dziwo, każda ma inny wzorek, choć to bliźniaki "jednomotkowe")
i szaraczka z dwóch motków malabrigo arrojo ,kolor plomo, wg wzoru Ka'ana Shawlette .
Bardzo przyjemna robótka i dobrze rozpisany wzór, a włóczka- bajeczna !
Niestety, po zblokowaniu na mokro trochę straciła na mięsistości i sprężystości, mimo używania eucalanu , coś mi nie wychodzi pranie szlachetnych wełen .
Mimo tego marzy mi się sweterek z takiej wełny, tylko że na razie to poza moim zasięgiem cenowym - ale przecież pomarzyć i powzdychać można, to akurat gratis :)
poniedziałek, 6 stycznia 2014
Nowy Rok zaczynam dość przyziemnie,
to pierwsza zaczęta w tym roku i skończona robótka
Wyszły lepiej, niż podchoinkowe prototypy, ale droga do doskonałości jeszcze długa przede mną :)
Nieocenioną pomocą był dla mnie autopilot skarpetkowy , rewelacyjnie rozpisany przez Truscaveczkę.
Gwoli pamięci- robiłam z włóczki skarpetkowej Cortina na drutach z żyłką KP rozmiar 2, zaczęłam od 10 oczek nawiniętych na każdy z drutów (czyli razem 20), dorzuciłam w co 2 rzędzie po 2 , aż na każdym z drutów miałam 28. Tuż przed rozpoczęciem wyrabiania skróconymi rzędami (bez owijania) pięty dodałam jeszcze 2 oczka - było po 30 na każdym drucie. Końcowa część pięty miała 12 oczek, potem znów dodawałam- do 30. Za kostką te dodane przed piętą dwa oczka zgubiłam i kończyłam ściągaczem 2x2 (znów było 2 x 28 oczek). Zakończyłam elastycznie metodą z narzutem, ładnie wygląda i nie ściąga robótki.
Takich wiosennych w kolorze skarpetek (trzecie zdjęcie, choć rozmazane, najbardziej oddaje rzeczywisty kolor) pewnie jeszcze trochę powstanie, bo na tę parę zużyłam jeden motek 50 g i parę metrów z drugiego, a mam tych motków jeszcze z 6.
Na koniec jeszcze zdjęcie tegorocznego, już osypującego się lekko stroika... Trochę żal, że zaraz trzeba znów pakować bombki do pudła .
Wyszły lepiej, niż podchoinkowe prototypy, ale droga do doskonałości jeszcze długa przede mną :)
Nieocenioną pomocą był dla mnie autopilot skarpetkowy , rewelacyjnie rozpisany przez Truscaveczkę.
Gwoli pamięci- robiłam z włóczki skarpetkowej Cortina na drutach z żyłką KP rozmiar 2, zaczęłam od 10 oczek nawiniętych na każdy z drutów (czyli razem 20), dorzuciłam w co 2 rzędzie po 2 , aż na każdym z drutów miałam 28. Tuż przed rozpoczęciem wyrabiania skróconymi rzędami (bez owijania) pięty dodałam jeszcze 2 oczka - było po 30 na każdym drucie. Końcowa część pięty miała 12 oczek, potem znów dodawałam- do 30. Za kostką te dodane przed piętą dwa oczka zgubiłam i kończyłam ściągaczem 2x2 (znów było 2 x 28 oczek). Zakończyłam elastycznie metodą z narzutem, ładnie wygląda i nie ściąga robótki.
Takich wiosennych w kolorze skarpetek (trzecie zdjęcie, choć rozmazane, najbardziej oddaje rzeczywisty kolor) pewnie jeszcze trochę powstanie, bo na tę parę zużyłam jeden motek 50 g i parę metrów z drugiego, a mam tych motków jeszcze z 6.
Na koniec jeszcze zdjęcie tegorocznego, już osypującego się lekko stroika... Trochę żal, że zaraz trzeba znów pakować bombki do pudła .
środa, 25 grudnia 2013
Mikołaj z ledwością zdążył
pochować nitki, ale udało się :)
Chusta dla siostry- entrelac, w pięknych, stonowanych kolorach, zrobiona z 1 ( 100 g, 420 metrów) motka wełny Millenweit Lana Grossa , i ramka z błyszczącej , świątecznej włóczki Gazzal Christmas Yarn .
Chusta dla mamy- Gail z cieniowanego Alize Super Kid Mohair, z jednego motka 50 g- 500 m.
Otulacz dla córy- prosty ścieg angielski, zszyty jako przekręcony, bo tak ładniej się układa, zrobiony podwóją nitką- wełną Phil*Laine z Phildara- 1 motek 50 g= 128 metrów i niecałego motka cieniowanej włóczki, której nazwy zapomniałam, ale dopiszę, jak zakupię jeszcze jeden motek. Chyba zrobię jeszcze jeden taki komin, tym razem na podwójne okręcenie szyi, bo ładnie zgrały się te kolory, a mam jeszcze 3 motki Phildara.
"Prototypy" dla siostrzeńca- moje pierwsze w życiu skarpety, zrobione w dwie nitki z motka Regii skarpetkowej i Boheme Finest Yarn z Netto.
Ufff, spakowane wylądowały pod choinką.
Ciepłych, radosnych Świąt Wam wszystkim !
( a pogoda chyba postanowiła zrehabilitować się za zimną Wielkanoc -wygląda słońce i mamy 9 stopni na plusie :)
Chusta dla siostry- entrelac, w pięknych, stonowanych kolorach, zrobiona z 1 ( 100 g, 420 metrów) motka wełny Millenweit Lana Grossa , i ramka z błyszczącej , świątecznej włóczki Gazzal Christmas Yarn .
Chusta dla mamy- Gail z cieniowanego Alize Super Kid Mohair, z jednego motka 50 g- 500 m.
Otulacz dla córy- prosty ścieg angielski, zszyty jako przekręcony, bo tak ładniej się układa, zrobiony podwóją nitką- wełną Phil*Laine z Phildara- 1 motek 50 g= 128 metrów i niecałego motka cieniowanej włóczki, której nazwy zapomniałam, ale dopiszę, jak zakupię jeszcze jeden motek. Chyba zrobię jeszcze jeden taki komin, tym razem na podwójne okręcenie szyi, bo ładnie zgrały się te kolory, a mam jeszcze 3 motki Phildara.
"Prototypy" dla siostrzeńca- moje pierwsze w życiu skarpety, zrobione w dwie nitki z motka Regii skarpetkowej i Boheme Finest Yarn z Netto.
Ufff, spakowane wylądowały pod choinką.
Ciepłych, radosnych Świąt Wam wszystkim !
( a pogoda chyba postanowiła zrehabilitować się za zimną Wielkanoc -wygląda słońce i mamy 9 stopni na plusie :)
Subskrybuj:
Posty (Atom)