Pokazywanie postów oznaczonych etykietą biżuteria. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą biżuteria. Pokaż wszystkie posty

wtorek, 19 kwietnia 2016

Wiosna w moich okolicach wystartowała w tym roku

wcześnie i pędzi tak szybko, że ledwo za nią nadążam :-)
Już przekwitły krokusy i pierwsze tulipany,  ogród i las zmieniają się codziennie, co rano przed pracą robię rytualny obchód moich "włości"- dookoła ogrodu to będzie z 30 metrów, a ile cudów po drodze !
Codziennie też łapię i wynoszę na skraj lasu winniczki, zastanawiam się, czy to przypadkiem nie są wciąż te same , chyba muszę je jakoś oznakować :-)
Trawnik chwilowo wygląda jak angielski, ciepło i  niemal codzienne deszcze bardzo mu służą, nie mogę się napatrzeć na jego zieleń.
Do kompletu z otaczającą zielenią zrobiłam sobie chustę wg wypatrzonego na którymś z blogów i ściągniętego z ravelry wzoru Liliopsida Heidi Alander


Na chustę wystarczają dwa motki wełny, której jestem wielką fanką- Caleido Lace Austermanna (kupiłam w Biferno). Pięknie wygląda w chustach , jest leciutka, ale całkiem dobrze grzeje i mnie nie gryzie.
Ponieważ samo farbowanie jest tak dekoracyjne,  nie ma potrzeby ani sensu bawić się w zbyt misterne ażury- zresztą i tak niewiele je widać. Tak więc wybór padł na dość prosty wzór, który świetnie się sprawdził w tej robótce. Jedyna zmiana, którą wprowadziłam, to zastąpienie narzutów przy oczku środkowym oczkami przekręconymi dodanymi z nitki poziomej, i bardzo jestem z tej zmiany zadowolona.
Chustę zrobiłam na drutach  4.5 , ma mój ulubiony rozmiar 200 x 75, więc nie jest ani za duża, ani za mała- można ją zawinąć wokół szyi albo otulić nią ramiona.
Tak się rozpędziłam przy dzierganiu tej chusty, że powstała jej bliźniaczka- ten sam wzór i włóczka, nieco inna kolorystyka.



Z wcześniej ukończonych robótek nie pokazywałam jeszcze na blogu koralikowego naszyjnika i czapki na turniejowe wyzwanie- więc oto one :



Jak napisałam u Agnieszki- IK to pierwsza i ostatnia czapka, którą zrobiłam nie na okrągło. Zszywanie w moim wydaniu to jakiś dramat, zaliczyłam trzykrotne prucie, zanim zaczęło wyglądać jako tako…
Czapka Phoenix z wzoru Dropsa i dropsowej włóczki Big Delight , wzór do powtórzenia, ale z pewnością będę dziergać na okrągło .

poniedziałek, 23 marca 2015

I znów latam z pustymi taczkami,

bo nie ma czasu załadować :) Blog mchy i pajęczyny porastają, pora co nieco ogarnąć go i zaległości wyprostować.
Tym bardziej, że po weekendzie ledwo się ruszam i na inną aktywność szansa mała, dopóki nie wydobrzeję po sobotnio- niedzielnym amoku.

Ale tak to już bywa, jak od ponad roku po raz pierwszy ma się wolną chatę...

No i wiadro lateksowej, zakupione jesienią :)
Dwa dni machania pędzlami (dwa połamane w ferworze walki !) i przedpokojowa rewolucja prawie zakończona, jeszcze tylko zawoskuję drzwi i umyję podłogi.
Ledwo żyję, ale cieszę się, że wreszcie przestała mnie straszyć  na wejściu brzoskwiniowo- terakotowa norka.
Ciekawa jestem, jak sprawdzi się w praktyce domowej roboty farba kredowa z akrylu , sody i barwnika- malowało się fajnie, zobaczymy, jak będzie się trzymać.
Niestety, reszta chałupy nadal czeka na odgruzowanie, za to na nowiutkim (jeszcze nieukończonym, ale to działka K.) tarasie cieszą oczy bratki, z piwnicy wytargałam i ustawiłam donice z oleandrami- wiosna na całego !
W  pracy też intensywnie, jak to w marcu, więc na dzierganie czasu pozostaje niewiele.
Podczas wyjazdu na urodziny do koleżanki zaczęłam dziergać w pociągu wąską chustę do noszenia jako otulacz- w internecie podobna funkcjonuje jak wzór TGV, moja to raczej TLK- ze względu na szybkość dziergania i środek lokomocji, w którym zaczęła powstawać :)
Źle rozliczyłam oczka i nie wiem, czy nie pójdzie do sprucia i ponownego dziergania... Na razie zostaje taka, jaka jest, po zamotaniu pod szyją błędów nie widać, a nosi się cudnie. No i te kolory... Poszły na nią dwa motki Noro Silk Garden Lite, czyli 250 metrów, użyłam drutów nr 4.
Muszę przyznać, że wełną byłam bardzo zaskoczona- jej skład to 45% jedwab, 45% moher, 10% wełna, oczekiwałam więc "miziaczka"- a ta włóczka jest bardzo zgrzebna, wręcz surowa w wyglądzie, sporo w niej dziwnych "dodatków"- jakieś resztki nitek, kokonów itp., nierówna grubość nitki. Ale jak już do tego się przywyknie i przestanie rozpaczać, to można się w niej zakochać :) Dzianina ma  ciekawą strukturę, w dodatku jest bardzo miła , no i te kolory ... wynagradzają wszystko !
Szkoda, że włóczka jest tak obłędnie droga, bo marzy mi się z niej jakiś sweterek... Ale nawet w promocji 50%, na którą się załapałam, to na sweterek wydałabym majątek. Nic to, trzeba schudnąć do rozmiaru XS, a zaraz włóczki zrobią się bardziej dostępne cenowo ;-)
Zdjęcia mizerne, ale są :



Nadal dziergam chustę w MKal-u , ciekawa jestem, jaki będzie efekt końcowy, bo nawet w nędznym zewłoku zwisającym z drutów da się dopatrzeć ciekawego wzoru, mam nadzieję, zresztą bardzo lubię chusty Tetiany.


Dla rozrywki po machaniu pędzlem z zapasów koralikowych na turniejowe wyzwanie powstały dwie wiosenne "niezapominajkowe"  bransoletki i naszyjnik, będą na prezenty :)



Ufff, z grubsza zaległości blogowe ogarnięte, pora wracać do sprzątania domowej stajni Augiasza...

środa, 25 lutego 2015

Nadrabianie zaległości...

Badzo dziękuję za komentarze pod poprzednim postem, ale- niestety- zdjęć z imprezki nie będzie- jakoś nikt z uczesników nie zapragnął sławy internetowej :) Było super !
Wrzucę tyko zdjęcie uplecionego naszyjnika- z powodu "bizantyjskości" materiału sukni, którą założyłam, naszyjnik był już prościutki i tylko dopasowałam go kolorystycznie- o dziwo, wszystkie kolory użytych koralików czekały na swój moment w pudełku :)

Z frontu turniejowego TD2015 :
powstała tym razem prostsza od poprzednich poszewka na poduchę , wydziergana ze starożytnej, bardzo miłej w dotyku i mającej dość oryginalną strukturę (wygląda jak spleciony z cieniutkich nitek sznurek) 100 % wełny. Nie miałam pojęcia, jak tę wełnę spożytkować, a okazuje się, że całkiem nieźle prezentuje się w takiej formie. Muszę tylko dokupić nowe wypełnienie, bo poducha trochę za plaskata jest :)
Druga poducha do kompletu jest w planach…
I jeszcze wzór – darmowy i prosty w wykonaniu cabled pillows. Jak zwykle zmieniłam sposób wykonania – zrobiłam poszewkę w 1 kawałku i zszyłam boki, z tyłu jest zapinana na guziki.


Dwa w jednym - mężne i zaplecione wyzwanie zrealizowane w postaci czapki z fantastycznej włóczki- malabrigo rios (niestety, nie z zapasów... ale musiałam pójść w koszta, bo mojego K., jak twierdzi, wszystkie inne włóczki gryzą !) Wzór płatny Johnathan, ale warto zainwestować- dobrze rozpisany i rozrysowany.
Jako komplet do czapki zrobiłam wreszcie od dawna czekający w kolejce otulacz- bandana cowl .
Nie dziwię się już, że to jeden z najpopularniejszych wzorów - nie dość, że darmowy, to jeszcze dzierga się świetnie i doskonale się  nosi. Z pewnością do niego wrócę !
Obdarowany bardzo zadowolony i chyba nie kłamie- komplet już jest w stałym użytkowaniu :)
Na zdjęciu komplet wygląda ciut przyduży, bo musiałam umieścić go na Chudej- K. również obawia się sławy internetowej i pilnie chroni swój wizerunek :)
Na drutach jeszcze drobiazg z motywem owieczek- też na Turniej , Szalony Pled chwilowo leżakuje, robię też chustę - nie wiadomo jaką, bo zgłosiłam się na Mystery KAL u Tetiany   - trzymajcie kciuki, żebym nie poległa i wstydu nie było , bo to pierwsza moja taka zabawa :)

niedziela, 4 stycznia 2015

Nie zdążyłam

w zeszłym roku wrzucić zdjęć wydzierganych bransoletek i naszyjnika, a części już nie mam (bransoletka sprezentowana, a naszyjnik zgubiony, buuuu...) i tylko taką nędzną fotkę wygrzebałam z picassowych czeluści :

Udało mi się też zrobić czapkę Magnolia Hat , z zalegającej już dość długo włóczki Lana Gatta VIP Merino 80 % Kaszmir 20%. Wyszła tak cudownie miękka i sprężysta, że nawet nie udało mi się jej zamoczyć i zblokować, bo prosto z drutów wskoczyła mi na głowę . I choć za czapkami nie przepadam, to tę uwielbiam.  O, właśnie zauważyłam, że nie wyszło mi ustawienie daty w aparacie, jestem rok do tyłu :)
Fotki z dzisiaj, jak widać- zimy nie ma, co wcale mnie nie martwi, na wszelki wypadek jednak bardziej wrażliwe krzaczki dziś opatuliłam.



A teraz robię sobie na palcach grubą włóczkę na eksperymentalny komin, jak coś z tego wyjdzie, to zgłoszę się do organizowanego przez niestrudzoną Intensywnie Kreatywną  Turnieju Dziewiarskiego 2015 :)

Tu półprodukt :


środa, 26 listopada 2014

Wydrukowałam schemat świątecznego

serduszka, wyciągnęłam z zapasów cudne płótno, nawlekłam czerwoną mulinę i zonk- okazuje się, że takich malutkich krzyżyków to już nie dam rady wyhaftować... Oczy na to nie pozwolą.
Jak niepyszna wyszukałam zeszłoroczną czerwoną grubą kanwę, dla odmiany nawlekłam śmietankową mulinę i wyhaftowałam zaplanowane serduszko.
Tyle że na takiej grubej kanwie to wyszło raczej serducho, słusznych rozmiarów :)
No i nie nadaje się na zawieszkę, jak było pierwotnie planowane.
Poczeka teraz, aż nauczę się szyć poduchy z aplikacjami i zyska należne miejsce, a do tego czasu schowałam je za szybkę.

(niestety, nie udało mi się zrobić porządnego zdjęcia bez prześwietlenia)

Ponieważ nadal nie mogę się zdecydować, co wrzucić na druty, w trakcie przygotowywania niedzielnego obiadu namówiłam córę , żeby nawlekła mi trochę koralików, bo dawno już miałam ochotę spróbować zrobić jakąś bransoletkę.
Początki nie były łatwe,dwie pierwsze wyszły trochę za sztywne , ale już wywędrowały dla wnuczki E. - nawet nie zdążyłam zrobić zdjęcia- a ja popadłam w kolejny nałóg :)))
Łomatko, jakie to wciągające !
I w dodatku efekt jest błyskawiczny, w porównaniu z dzierganiem- na drutach czy szydełku robię bardzo wolno, a na bransoletkę wystarczy mi wieczór (mimo że ten u mnie nie zaczyna się wcześniej niż 20-21 ).
Świetna zabawa , machnęłam już sobie dwie bransoletki, a teraz kończę komplet dla E.- niespodziankowy naszyjnik i bransoletkę, bo aż jej się oczy zaświeciły, jak zobaczyła moją, mimo że nie na razie nie szaleję i zrobiłam sobie takie oto zwyklaczki :


Lecę dziubać dalej, zanim wystygnie zalewa do śledzi po kaszubsku, parę centymetrów bransoletki wydziergam :)

wtorek, 27 sierpnia 2013

Przyszła paczuszka, a w niej

cuda- cudeńka ! Śliczne korale, zawieszki, kolczyki, w świetnych kolorach i bardzo starannie wykonane. Teraz trudne zadanie- podzielić te skarby pomiędzy mnie, córę i chrześnicę :)

Bardzo, bardzo dziękuję B. , która postanowiła "uwolnić" nieużywaną przez siebie biżuterię :)