niedziela, 1 czerwca 2014

A tak wygląda

wydziergana w czasie urlopu serwetka- bardzo spodobał mi się ten wzór w gazetce i z efektu końcowego też jestem zadowolona . Do końca dziergania zastanawiałam się, czy wystarczy mi kordonka, miałam tylko jeden motek tej grubości, w dodatku bez etykiety i informacji o długości. I znów poszczęściło mi się, został niecały metr nitki :)
Z urlopu przywiozłam też wydzierganą w 3/4 Gail, ale ta jeszcze czeka na dokończenie, więc na razie zaprezentuję tylko serwetkę i jedną z dwóch moich ukochanych róż.
Może jak tu zapiszę, to nie zapomnę, że co roku obiecuję sobie je rozmnożyć ? Już raz jedna z nich mi przemarzła i byłam niepocieszona, na szczęście odbiła i po dwóch latach jest prawie tak piękna, jak wcześniej.


wtorek, 27 maja 2014

Krotki, parudniowy urlop był

mi absolutnie niezbędny, żeby nie rozsypać się całkowicie i faktycznie pomógł mi wyciszyć się i częściowo zresetować. Odludzie na wyspiarskiej wiosce, piękna pustawa popołudniowa plaża -niestety, nawet tak łagodnie i oszczędnie dawkowane słońce wywołało u mnie alergie i musiałam się dość szczelnie zawijać.
Ale i tak było cudnie - ciepło , słonecznie, bez pośpiechu , czas spędzany na tarasie z książką, grami , robotkami ręcznymi, trochę rowerów, spacerów nad morzem- bez pośpiechu, bez kontaktu z pracą (raptem 2 telefony).
Myślę, że bez tych paru dni nie dałabym rady, byłam już na skraju wydolności psychicznej i fizycznej.
Nie oszukujmy się , takiego rowu Mariańskiego nie zasypie się w niecały tydzień, ale daje to szansę dotrwania do następnych dwóch tygodni na przełomie lipca i sierpnia i nadzieję na to , że ponad dwudziesty rok mojej pracy w tej firmie nie będzie ostatnim i nie zakończy się na OIOM-ie, choć mało brakowało. A skoro już jest lepiej i wracam do życia, to równie chętnie wróciłabym do dziergania- popatrzcie, jakie cuda można wygrać tutaj :)

czwartek, 15 maja 2014

Oj, długo mnie tu nie było...

Najpierw znudziło mnie dzierganie ażurowej cienizny, która miała być moim świątecznym szalem, potem nie mogłam się zdecydować, co by tu wydziergać jako przerywnik, więc zabrałam się za książki , a jeszcze później dopadł mnie taki stres pracowy, że nie wiedziałam na jakim świecie żyję.
Więc żeby jakoś się choć trochę odstresować złapałam za szydełko i w ramach debiutu wydziergałam sobie serwetę , pierwszy raz robiłam wzór siatkowy i okazało się, że to bardzo przyjemna robótka.
Nie obeszło się bez paru błędów, ale nie są na tyle widoczne, żebym się nimi przejmowała :)
Trochę mogłaby być większa ta serweta, ale nie mam takiej biegłości, by samodzielnie przeliczyć wzór, więc robiłam zgodnie ze schematem, tyle że grubszym kordonkiem i szydełkiem. Ostatecznie ma 52 x 52 cm , kolor jasnobeżowy, poszły na nią prawie trzy motki doskonałej gatunkowo bawełny merceryzowanej (175 m w 50 g, więc dość grubej), dziergałam szydełkiem bez oznaczonego rozmiaru, ale myślę, że to było jakieś 2- 2,5.
A, swoją drogą, są jakieś miarki do szydełek ? Większość moich nie ma oznaczeń i dobieram je metodą prób i błędów.
A to właśnie mój "odstresowywacz" :


Jeśli ktoś jeszcze nie wpadł na urodziny i rozdawajkę w Biferno, to może trafić tędy :)

sobota, 12 kwietnia 2014

Jakoś z wiekiem

czas się kurczy, zbiega i zachowuje jak sfilcowany sweterek- nijak nie da się rozciągnąć, by wystarczyło go na to, co chcę zrobić.
Coś tam dłubię pomalutku, ale oszałamiających efektów nie ma, grunt to się nie stresować bzdurami i pozwolić sobie smakować przyjemności, a nie tylko dreptać w kieracie obowiązków. Próbuję :)

Parę wiosennych akcentów znalazło swoje miejsce w domu- z resztkowych, folklorystycznych serwetek, po dorobieniu kilku żółtych, powstała dekoracja lampy nad stół w jadalni, fajnie dopasowała się do kolorowego bieżnika.

Wydziergane przy okazji robienia serwetki serduszka i ubiegłoroczne karczochowe jajka wylądowały tym razem na kuchennym wianuszku i świeczniku.

Kokoszka dostała nowe jajka do pilnowania :

Wreszcie doczekał się wykończenia wyciągnięty z dna szafy UFOk- miała to być zrobiona z kolorowych resztek poduszka wg tego wzoru , ale źle go rozczytałam i ponieważ zaczęła za bardzo falować, skazana została na wygnanie do szafy. Ulitowałam się nad nią teraz, dorobiłam parę rządków i obrzeże i awansowała na pokrycie okrągłego stołka . Niestety, po zamontowaniu okazało się, że jasne nóżki wyglądają rachitycznie i nieproporcjonalnie, więc jeszcze one pójdą do wymiany, ale i tak się cieszę, że jeden UFOk zniknął :)

A teraz zmykam do roboty, bo wiosenny ogród i parapetowe plantacje czekają.

środa, 26 marca 2014

I udało się niemal do końca

wyrobić motek kordonka, wystarczył na jeszcze jedno jajko i trzy koślawe serduszka, które pójdą pewnie do jakiegoś wianka czy bukietu.
A teraz w ramach umartwiania się kończę pewnego wściekle kolorowego i akrylowatego UFOka, jednego z najstarszych w mojej szafie z robótkowymi porażkami :)
Może po nim nadejdzie pora kończenia swetra, zaczętego grubo ponad rok temu ? Oby nie zapeszyć...
No dobra, to z kronikarskiego obowiązku "resztkowce":


I coś z ogródkowej wiosny :) W moim mieście już zaczynają kwitnąć tulipany.

niedziela, 23 marca 2014

Zaczęłam kolejny eteryczny szal z merino, ale

chyba przedawkowałam ostatnio "drutowanie" cieniuteńką nitką, więc dla odmiany sięgnęłam po szydełko i motek kordonka no name z zapasów .
I znów pouczyłam się czegoś nowego :)
To moja pierwsza serwetka wydziergana wg schematu znalezionego u Rose et crochet , cieszę się, że udało mi się dobrnąć do końca, bo bliska byłam stworzenia kolejnego UFO-ka :)
Kordonek był niezbyt cienki, dziergałam szydełkiem 1,5 , więc moja serwetka nie jest taka delikatna, ale i tak jestem z niej zadowolona.

Ponieważ kordonek się nie skończył, a nie chciałam zostawiać resztki, postanowiłam zmierzyć się ze schematem kurki od Splocika , a potem powstała jeszcze pierwsza tegoroczna pisanka, inspirowana również wzorkami Rose. W schemacie kurki coś namieszałam, bo ogon wyszedł mi o jeden element szerszy, a grubość kordonka i słabe usztywnienie spowodowało, że jest mało stabilna, przypięłam ją więc do podstawki i na razie się trzyma . No dobra, to już się pochwalę :)

A kordonek, skubany, nadal się nie skończył- biorę się więc za kolejną pisankę :)

niedziela, 16 marca 2014

Ach, jak miło mi :)

Taki bannerek przyfrunął do mnie w bardzo wietrzną niedzielę od Iwonki z bloga Koronki Iwonki

Bardzo dziękuję :)

Iwonka zadała parę pytań :

1. O jakiej porze dnia znajdujesz czas na swoje robótki?

Ponieważ pracuję w godzinach 11-19 w dzień robótkuję bardzo rzadko, czasem w ciągu weekendu, jak już ogarnę trochę domową stajnię Augiasza i ogródek :) Dlatego zbawieniem jest dla mnie ikeowska lampka - fantastycznie punktowo oświetla mi robótkę i pozwala na nocną dłubaninę. Zazwyczaj dziergam po 20-tej, zalegam w sypialni, w tv lecą jakieś seriale czy czy reportaże- fajnie się przy nich dzierga, bo w zasadzie wystarcza fonia i zerknięcie co jakiś czas na ekran, a przy serialach,nawet jak umknie jakiś wątek, to mała strata ... Niestety, nie potrafię robić jednej rzeczy na raz, więc jeśli tylko dziergam czy oglądam tv mam wrażenie marnowania czasu ! (niektórzy bardzo się denerwują, jak prowadzę samochód i jednocześnie podziwiam widoki nie tylko na drodze...)

2. Ile czasu na nie przeznaczasz?

Wg mnie - za mało, wg K.- stanowczo za dużo :))) Jeśli przyniosłam akurat z biblioteki książki, które wciągają mnie z kretesem, moja robótkowa aktywność maleje do zera, jeśli lektura mnie rozczaruje- dziergam całymi wieczorami , a więc 3- 4 godziny, to dość długo, ale robię na drutach czy szydełku powoli. Poza tym boję się znów przeciążyć bark, pomna ubiegłorocznych kłopotów.

3. Czy lubisz uczyć się nowych technik, czy wolisz doskonalić wcześniej poznane?

Moje robótkowe doświadczenie jest bardzo mizerne i dość świeżej daty, więc w zasadzie wciąż się uczę i odkrywam nowości :) Chwała internetowi i ludziom, którzy dzielą się swoimi pomysłami i umiejętnościami, bardzo jestem im wszystkim wdzięczna.

4. Czy masz w swoim otoczeniu osobę podzielającą Twoją pasję?

Miałam napisać, że nie, i raczej jest to uważane za moje nieszkodliwe wariactwo, ale przypomniało mi się właśnie, że jest jedna osoba również dotknięta tą wstydliwą przypadłością :)

5. Na co zwracasz uwagę wybierając blogi do obserwacji?

Mam w swoim czytniku feedly całą furę blogów z kilku kategorii:
- robótkowych i wnętrzarskich, gdzie podziwiam talent i umiejętności ich właścicieli- niesamowite rzeczy potrafią tworzyć , inspirują mnie i wpędzają w kompleksy ;-) Z nich również nieustannie się uczę ;
- "życiowych", których autorów polubiłam i chętnie u nich bywam ;
- "wiejskich", dzięki którym chociaż w ten sposób kompensuję sobie marzenie o życiu na wsi, którego raczej już nie zrealizuję (nie to zdrowie, nie te lata), ale bardzo podziwiam ludzi, którzy tę niełatwą drogę wybrali .
Zawsze byłam ciekawa świata i ludzi i dzięki blogom mogę tę ciekawość zaspokajać , tyle jest pięknych zdjęć, tyle opowieści, tylu mądrych i pięknie piszących ludzi, których nigdy nie spotkałabym w świecie realnym, a trafiłam do nich tutaj- i bardzo się z tego cieszę.

I właśnie dlatego nie potrafię z nich wybrać tylko kilku ulubionych- bo dla mnie wszystkim z mojego czytnika należy się takie wyróżnienie :)