wydziergana w czasie urlopu serwetka- bardzo spodobał mi się ten wzór w gazetce i z efektu końcowego też jestem zadowolona . Do końca dziergania zastanawiałam się, czy wystarczy mi kordonka, miałam tylko jeden motek tej grubości, w dodatku bez etykiety i informacji o długości. I znów poszczęściło mi się, został niecały metr nitki :)
Z urlopu przywiozłam też wydzierganą w 3/4 Gail, ale ta jeszcze czeka na dokończenie, więc na razie zaprezentuję tylko serwetkę i jedną z dwóch moich ukochanych róż.
Może jak tu zapiszę, to nie zapomnę, że co roku obiecuję sobie je rozmnożyć ? Już raz jedna z nich mi przemarzła i byłam niepocieszona, na szczęście odbiła i po dwóch latach jest prawie tak piękna, jak wcześniej.
Serweta jest piękna , ale rozy nie widzę , widzę za to moja ulubioną fuksję .
OdpowiedzUsuńRóża jest na ostatnim zdjęciu, szkoda, że jej nie widzisz, bo jest cudna :) Fuksje też bardzo lubię, ale co roku muszę kupować nowe, bo zawsze je zimą ususzę, tylko oleandry i jaśminowiec doniczkowy przyzwyczaiły się do mojej marnej opieki, mam je już od paru lat.
UsuńPrzepiękna serweta :-) Cudny wzór.
OdpowiedzUsuńRóżę koniecznie rozmnóż - jest prześliczna.
Pozdrawiam serdecznie.
Dzięki :) Postaram się w tym roku to zrobić, teoretycznie już się przygotowałam .
UsuńPiękna serweta. Róża też cudnej urody:-) Pozdrawiam ciepło.
OdpowiedzUsuńDziękuję :) Dorzucę jeszcze zdjęcie tej drugiej, równie urodziwej, już jest obsypana pąkami i lada moment zakwitnie.
Usuń