prawie pięćdziesiątkę i móc zadzwonić do własnego Dziadka z życzeniami :-)
A gwoli pamięci wrzucam fotki dwóch wydzierganych ostatnio zestawów zimowych : jeden brioszkowy , drugi "futrzasty".
Okazało się, że nie taka brioszka straszna, jak ją malują . Wydawało mi się, że to
dość trudny wzór i podchodziłam do niej, jak pies do jeża. W podjęciu
decyzji o zmierzeniu się z wzorem pomogło to, że miałam po parę motków
włóczki o dobrym składzie (jedwab, kid mohair i trochę poliakrylu) ,
ale w trzech różnych kolorach, a chusty z nich jakoś sobie nie mogłam
wyobrazić.
Z pewną nieśmiałością zajrzałam więc do brioszkowego kursu Agi - Intensywnie Kreatywnej , narzuciłam oczka na czapkę i jak się rozpędziłam, to powstał także
komin. W nim wypróbowałam również dwa ozdobne wykończenia brzegów- góra
jest z ząbkami, dół to i-cord. I powiem jedno- nie dziwię się już, że
tyle z Was się w brioszkowaniu zakochało ! Bardzo podoba mi się ten wzór , a że zestaw przy pierwszym pochwaleniu się nim znalazł już użytkowniczkę, to chętnie wydziergam następny :-)
Jak zwykle nie zrobiłam żadnych notatek o ilości oczek i rozmiarze drutów, więc znów będę eksperymentować.
Drugi zestaw będzie dla córy, już czeka w torebce na jej lutowe imieniny.
Wydziergany komplet powstał jako odpowiedź na zadanie tegorocznego Turnieju Dziewiarskiego, polegające na wykonaniu robótki z nietypowego połączenia włóczek . Trochę się nad nim zadumałam- w poprzednim turnieju zrobiłam już chustę z dwóch
bardzo różniących się grubością włóczek i na drugą taką nie miałam
ochoty, do szału kolorystycznego również mnie nie ciągnęło… Tym razem
postawiłam więc na odmienną strukturę włóczek, wydobytych z przepastnych
pudeł z zapasami. Pierwsza z nich to cieniutka , kudłata fantazyjna
włóczka niewiadomego składu, ale cudna i szlachetna w dotyku , druga to
bardzo dobrej jakości wełna, trochę grubsza od skarpetkowej , sprężysta i
miękka. Z ich połączenia (miziatka pojedynczo, gładka robiona podwójną
nicią) powstał komplet na niezbyt mroźną zimę : „futerkowy” otulacz i
ciepła opaska na uszy i czoło.
Ponieważ po ich skończeniu został jeszcze motek włóczki, dorobiłam proste mitenki z trochę odmiennym ściągaczem. Wzór jest bardzo prosty, robiony samymi prawymi oczkami , wychodzi grubszy i mniej sprężysty niż zwykły ściągacz,a znalazłam go tutaj - po rosyjsku ten rodzaj ściągacza nazywa się
Piękne zestawy , brioszkowy zachwyca i wizualnie i trudnością wyzwania.
OdpowiedzUsuńTwój zestaw brioszkowy jest fantastyczny. Metoda dziergania dosyć pracochłonna, ale dająca wiele możliwości łączenia kolorów i wykorzystania zalegających włóczek, dzięki,że ją pokazałaś. Drugi zestaw też ciekawy, pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńOba komplety piękne.Od dłuższego czasu nie robię na drutach ,sama nie wiem dlaczego bo lubiłam coś tam wydziergać.Pozdrawiam i miłej niedzieli życzę oraz trochę słoneczka ,bo u mnie szaro,śnieg topnieje.
OdpowiedzUsuńFantastyczne komplety :-) Piękne kolory.
OdpowiedzUsuńBardziej podoba mi się ten drugi - ma cudowny kolor :-)
Pozdrawiam serdecznie.
Wspaniałe kompleciki:-)
OdpowiedzUsuńBardzo gustowne komplecik .... Wspaniałe kolorki .
OdpowiedzUsuńPozdrawiam