niedziela, 17 lutego 2013

Z innej bajki, czyli relaksujące drobiazgi.


Nie zabieram się za większe robótki, bo mam spore problemy ze stawem barkowym i łokciowym, całkiem wysiadła mi lewa ręka i muszę wybrać się do lekarza, bo ból , niestety, nie chce przejść sam z siebie i nie mogę normalnie funkcjonować.
Wobec tego pobawiłam się drobniejszymi robótkami, w sieci znalazłam instrukcje do i-corda i zrobiłam parę kolorowych sznureczków- będzie prościutki naszyjnik dla mnie lub dla córy. Udziergam jeszcze parę kolorów, żeby można było je zestawiać w zależności od potrzeby. Wszystkie robię z bawełny. Na razie mam jasny beż, ciemny fiolet, amarant i niebieski (aparat trochę przekłamał kolory).
Robi się je bardzo szybko- tu świetny filmik z instrukcją na szydełko, a tu- na druty. Szydełkowy wyglądał ładniej, ale szybciej powstawał "druciany", bardzo fajna robótka "telewizyjna" :)



Korzystając z wolnej soboty podjechałam do pasmanterii po wstążki i szpilki, żeby spróbować nowej zabawy. Jakoś nigdy nie zachwyciły mnie bombki , które dziewczyny robiły techniką karczochową, ale kiedy zobaczyłam te jajka, zrobione przez Basię, zmieniłam zdanie . I bardzo się cieszę, bo moje pierwsze próby w zupełności mnie satysfakcjonują, nie mogę się napatrzeć :) Muszę dokupić wstążek, bo miałam dość ograniczony wybór, ale teraz widzę, że warto (w rzeczywistości są tochę bardziej pastelowe i stonowane, niż na zdjęciach.)
Ależ to przyjemność ! Basiu, dziękuję za inspirację.


środa, 13 lutego 2013

Trochę mnie nie było,

bo najpierw piekłam mrowisko (jadłam kiedyś to cudeńko na Suwalszczyźnie i bardzo mi smakowało, a ostatnio przypadkiem trafiłam w sieci na przepis)- udało się znakomicie ! Zamiast syropu cukrowego zrobiłam miodowy, z miodem gryczanym, więc miało bardziej wyrazisty smak, jak dla mnie - rewelacja.


W karmniku zauważyłam niecodziennego u mnie gościa - kolorowego gila




A potem, jak na karnawał przystało, był domowy bal przebierańców i gałganiarzy u znajomych - tu mp w gotowości bojowej przed wyjściem :


A wieczory spędzałam oczywiście przy książkach i drutach. Z cieniowanej Magic Fine Yarn Artu zrobiłam sobie szaraczka entrelakiem- bardzo przyjemnie się go robiło, skorzystałam z kursu na blogu Christina-art
Na początku opis wydawał mi się kompletną chińszczyzną, ale wystarczyło wziąć druty do ręki i po mniej więcej czwartym prostokącie załapałam ideę , więc dalej poszło już bez problemu.
Niestety, mam całą chmarę nitek do pochowania, bo usiłowałam jakoś ułożyć kolorami prostokąty- zauważyłam, że np. dwa czarne niespecjalnie wyglądają razem- ale nie do końca mi się to udało.
W dodatku po zamoczeniu chusty przed blokowaniem wełna strasznie zaczęła farbować i ogólna szaroburość chusty jeszcze się pogłębiła :)
Nic to, i tak mi się podoba.


To może wreszcie nadejdzie pora na skarpetki z kursu u Intensywnie Kreatywnej ?

piątek, 1 lutego 2013

Wreszcie pojawiła się okazja, żeby

zrobić coś z zachomikowanych motków bawełny. Ponieważ córa zamierza urządzić swój salon w dość babcinym stylu i kolorystyce- brązach z elementami turkusowymi, korzystając z elementów wyposażenia darowanych i z demobilu, zaczęłam kompletować jej "wyprawę" :)
Do zdobycznej , miodowo-brązowej sofy dorabiam poduszki- poszewki uszyję z ciemnoturkusowego kuponu materiału zakupionego w Jysku, a na wierzch zrobiłam szydełkiem babcine kwadraty z bawełny.
Jedna poducha już gotowa, do drugiej muszę uszyć poszewkę.
Jeśli młodzież stwierdzi, że o aż taki vintage jej nie chodziło i poduchami wzgardzi, to chętnie zachowam je dla siebie- do moich babcinych brązów też pasują i fajnie je ożywiają :)